references
Ś W I AT, K T Ó R Y P O T R Z E B U J E E D U K A C J I M E D I A L N E J . . .
35
Pozwólmy sobie na takie postępowanie, które polega na przedstawieniu, a następnie poddaniu analizie i interpretacji przykładów kilku głównych konfliktów medialnych z ostatnich lat, związanych ze specyficznym używaniem mediów przez odbiorców. Zacznijmy od pajdokracji – powszechnego przekonania o infantylności mediów. Oznacza to, że wyrażają one niedojrzały stosunek do świata (i zarażają nim), tworząc mentalne i uczuciowe dzieci z dorosłych odbiorców. Dziecięcopodobny odbiorca to wprawdzie fragment relacji odbiorczej, ale jednocześnie jej bardzo ważny komponent. W drugiej części mam zamiar pokazać ogólniejszy charakter przemiany widza pod wpływem nowych technologii komunikacyjnych, czy też odwrotnie: naturalnej i koniecznej konwergencji świata cyfrowego ze względu na nowe cechy odbiorcy-użytkownika. Trzecia część obejmuje refleksję nad „szkołą medialną”, w której sformułowane zostaną nie tak znowu banalne pytania o zakres szkolnej audiowizualności, aż do pytania o granicę, poza którą szkoła mogłaby stać się „audiowizualna” – w całości i totalnie. Refleksja czwarta rozwija powyższy wątek: mianowicie, co może, jeśli nie musi, wynikać z faktu, że dzisiejsze dzieci stają się w sposób naturalny „cyfrowe”, podczas gdy napięcia pchają dorosłych, szczególnie w sytuacjach buntu, w kierunku wyznaczanym przez analogową sferę. W istocie chodzi o wspólnotę popularnej wizji podstawowych reguł i toposów codzienności, gdy „ćwierkający amator bloguje” i ta czynność staje się dominująca. Będę starał się przekonywać, że ani nie są to bajki z przyszłości, ani nie ma mowy o zamknięciu oczu i uszu jako metodzie obrony przed ekscentrycznym i niszowym zachowaniem. Mówić powinniśmy o sytuacji przymusu i oczywistości panowania komunikacji cyfrowej nad wszelkimi innymi formami.
Medialna pajdokracja i ideologia, czyli porządkowanie świata
Jesteśmy w sytuacji, którą trafnie opisał felietonista codziennej gazety: Czy to się komuś podoba, czy nie, Beavis i Butt-Head to dziś szanowani klasycy. Są jak Majewski i Wojewódzki, nie muszą nawet otwierać ust, żeby ich głos był słyszany, a w każdej lodówce